Nie lubię świąt. Mam kolejny argument - świąteczne wyjazdy/powroty. Z roku na rok jest coraz gorzej. My chcemy Euro 2012??? Już widzę te tabuny uradowanych kibiców piłkarskich "oglądających" mecze w korkach... Drogowych oczywiście.
Piszę o "czwórce" na wschód od Krakowa. Za starych czasów, gdy jeździłem jeszcze żółtym maluchem, trasę robiłem w 2:30 - 2:45, a rekord (jak na juwenalia stwierdziłem, że jadę do domu na obiad) to były 2 godziny. Teraz czas 2:30 jest osiągalny tylko w święta przy małym ruchu, zwykle to od 3:30 "tam" i około 3 w drugą stronę. Ale jak pojawia się "długi weekend" lub święta, "czwórka" po prostu nie wytrzymuje ilości samochodów. Jeśli od Pilzna do Tarnowa jechałem jakieś zdrowo ponad godzinę, to ja wysiadam. I to mimo tego, że pojawiły się obwodnice Wojnicza czy Brzeska (choć do tych miejsc nie dojechałem, uciekłem w bok). Są co prawda trasy alternatywne, ale nie zawsze chcę nimi jeździć. Droga na Nowy Sącz mnie nie urządza, za dużo "białych tablic" po drodze. Lepsza jest trasa "na skos", ale drogi się sypią strasznie, a i teraz przy "pracach rolniczych" omijanie traktorów czy furmanek jest wątpliwą atrakcją...
Wampirku, ja ostatnio systematycznie jeżdżę "na skos", choć przed długim weekendem majowym zdarzyło mi się utknąć w Gdowie na ponad 5 minut, ale i tak do Krosna się poniżej 3 godzin udaje dotrzeć. Czwórką to tylko w środku tygodnia i w soboty, ew. w niedziele do południa. Pozdrawiam po latach Misiek
"Z roku na rok jest coraz gorzej" - z tym chyba nie do konca da sie zgodzic.